sobota, 18 maja 2013

walka z komarami i kleszczami...

Długa zima, "mądralińscy mówią" - super! będzie mniej robactwa... jak jest w rzeczywistości. Przeżywają najsilniejsi a co za tym idzie osobniki najbardziej żarłoczne i krwiożercze. Głównie są to samice. Składają dwa razy więcej jajek przez co w dość krótkim czasie ilość namnażanych osobników jest kilkukrotnie większa niż przy zimie łagodnej. U mnie plaga, dosłownie. Kleszcz na kleszczu i kleszczem pogania. To samo tyczy się komarów. A niestety wraz z pakowaniem coraz więcej chemii w rośliny, glebę, środowisko to i robaczki mają w sobie coraz więcej niebezpiecznych bakterii czy towarzyszy, które przenoszą wraz z ukąszeniem. Do walki z kleszczami nie patrzyłam na ekologiczne aspekty, mam za sobą przygodę z babeszjozą - niby wygraną ale ugryzienie przyspieszyło rozwój nowotworu wątroby z którym nie udało nam się wygrać. Do tej pory psiaka smarowałam Advantixem a koty Fiprexem rozdzielając je na czas aplikacji, gdyż środki zawarte w preparacie dla psa są trujące dla kotów. Dlatego też odpada u nas używanie obroży. Do wczoraj preparat działał idealnie. 1 kleszcz (jeszcze nie opity wyciągnięty z okolicy szyi) - niby żaden środek nie działa w 100% ale zaczęłam szukać co mogę dodatkowo używać do kropli typu spot-on. Spray odpada - za długa aplikacja, za długo trzeba koty oddzielać od siebie w przypadku bezdomniaków nie sprawdza się to w ogóle. Dodatkowo kociaki się liżą a spreyem trzeba spsikać całe ciało a nie wybrane punkty. Obroże odpadają. Koty mogą się na nich powiesić (np. wspinając się na drzewach czy po ogrodzeniu), niektórym psom wypala się skóra, częściej uczula, jest więcej dowodów na to, że uszkadzają się narządy wewnętrzne (pewnie dlatego, że niektóre psy drapią się i zlizują środek z łap). Buszując w necie i szukając informacji na temat walki z kleszczami natrafiłam na wiadomości o pewnym chwaście, który odstrasza nie tylko kleszcze ale także pchły. Wrotycz
małe żółte punkciki. Według informacji z kwiatków należy zrobić napar (zalewamy je wrzącą wodą, chociaż niektórzy radzą po prostu gorącą i parzymy jak herbatę, 3-5 minut). Takim naparem spryskać możemy wszystko: psa przed spacerem, kota ale także trawę czy drzewa na działce (bo nie oszukujmy się kleszcze to cwane bestie, łatwo się transportują). Przyznam się szczerze, że jeszcze nie próbowałam ale planuję to zrobić zwłaszcza, że mój psiak złapał właśnie kleszcza na działce, na której niedługo będzie spędzał dużo czasu, a cierpię na fobię kleszczową. Dodatkowo korci mnie szczepionka dla psa p-ko babeszji mimo, że jestem anty szczepionkowa. Czy ktokolwiek z Was szczepił psa takowym cudem? chroni przed chorobą czy raczej łagodzi skutki choroby? Jakich preparatów stosujecie na swoich zwierzakach, poznaliście już jak działa wrotycz? podzielcie się swoim doświadczeniem.