wtorek, 8 października 2013

chwilowy sajgon

Miały być fajne notki, miała być zabawa i miało się dziać ale... tak się jakoś w życiu układa, że potem wiele rzeczy nas przerasta i potem czasu niewiele i weny także niewiele zostaje. Po moim ostatnim poście zdarzyła się bardzo smutna sytuacja, 13 września umarła Zosia. Osoba, która bardzo mi pomogła "zrozumieć" zachowanie kotów i "zrozumieć" to ile dla nich zrobiłam i jak to dla nich jest dobre. Ogromny autorytet w dziedzinie pomagania zwierzętom na każdej możliwej płaszczyźnie. Mogła żyć ale taki ten świat już jest, że odchodzą potrzebni i dobrzy ludzie zbyt wcześnie. Dodatkowo pochorowała mi się mama i zajęci jesteśmy przeprowadzką strasznie ale obiecuję, że niedługo postaram się troszkę to miejsce rozruszać i znowu wrócić do sedna bloga, czyli nie tylko zwierzaczki ale także inne środowiskowe stuffy. Pochwalę się Wam budkami lęgowymi, które mam na podwórku (dla wróblowatych), ostatnio też zauważyłam ogromną zmianę w podmiejskich wsiach w zasadach trzymania psów na łańcuchach (coraz więcej lata luzem po podwórku a nie kisi się na kilku metrach przy budzie), będą na pewno notki z rajdów po lumpkach (bo wyprzedałam najlepsze ciuchy na koty i muszę trochę uzupełnić garderobę :P), postaram się też nauczyć gotować, żeby pokazać Wam, że nie samym mięchem człowiek żyje i warto nawet pozostając mięsożercą wpleść w jadłospis dania wege. Nie zabraknie na pewno zwierzakosów bo jakoś wpisane są mocno w moją egzystencję marną. I będę starała się nadrabiać zaległości w dziedzinie bioetyki dotyczące ochrony środowiska, żeby dzielić się z Wami co fajniejszymi propozycjami. Trzymajcie się i proszę o jeszcze odrobinkę cierpliwości. Postaram się wrócić do żywych :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz