piątek, 30 listopada 2012

potrzebujemy pomocy!!!

Miałam ambitne plany pomocy wolnożyjącym kotom i się wszystko poszło... kochać w ciemny las. Skomplikowała mi się moja sytuacja osobista i to dość poważnie na tyle, że nie jestem w stanie zrobić nic poza karmieniem i zorganizowaniem kotom w miarę bezpiecznej kryjówki (planuję uklepać domek styropianowy i ulokować go pod balkonem). Problem polega na tym, że jest tutaj sporo do zrobienia: należałoby wysterylizować i przebadać najstarszą kotkę (mamusię), trzeba wyleczyć małego czarnego kocurka (strasznie kaszle) - może to być wszystko: przeziębienie, zapalenie płuc/oskrzeli, zarobaczenie, zakłaczenie... itd dodatkowo kastracja i szczepienia czarnuszka i jego brata krówki. Zwróciłam się do kilku fundacji ale bez odzewu. Najlepszym wyjściem byłoby znalezienie domu obu kocurkom (dzisiaj o mały włos czarny uniknął śmierci pod kołami samochodu) tymczasowego albo stałego, cokolwiek. Potem można by było zająć się resztą. Szkoda mi tych kotów ale obecnie jestem bezsilna - moje konto jest totalnie puste z czasem też krucho (mama mi się pochorowała dość poważnie) macie jakieś sugestie co można zrobić? jak zadziałać?

wtorek, 27 listopada 2012

placuszki - w końcu udane :)

W końcu się udało, po 3 nieudanych próbach robienia własnych placuszków z cukinii albo tych warzywnych w końcu przyszedł czas na próbę udaną. Patelnię wymieniłam na piekarnik i teraz działam pieczeniowo nie smażeniowo. Mamie tak posmakowało, że pewnie będą u mnie gościły kilka razy w tygodniu. Minął miesiąc od śmierci Oli, miesiąc od przygarnięcia Platona a tu kolejne problemy. Moje podblokowe wolnożyjące koty potrzebują pomocy a ja spłukana jak... kryzys finansowy mnie dopadł. A mały czarnulek kaszle, nie bardzo wiem co robić ani się z kim dogadać, a prośby o pomoc nie kończą się niczym owocnym. Czasu też ostatnio niewiele. Jedyne dobre to Platonek w końcu zdrowy, rośnie jak na drożdżach. Tutaj z kolegą, na końcu filmiku widać jak mały kaszle.

sobota, 17 listopada 2012

sex z ideą...

Kilka dni temu wpadłam pstrykając kanałami na fantastyczny, ekologiczny dokument o seksie. A raczej sprzedawania owego sexu w celu finansowego wspierania jakiejś idei. Cała akcja polegała na tym, że dwoje ludzi (bądź troje wiadomo jak to bywa w filmach porno :D) na łonie natury wpadali w namiętne igraszki, całe zajście oczywiście nagrywali na kamerę (pełna profeska). Filmiku nie układali na półce w salonie w celu wracania po latach do upojnych wspomnień tylko wstawiali go do internetu. Każdy kto chciał obejrzeć filmik musiał zapłacić. A kwota zebrana z ilości wyświetleń filmu wspierała ochronę lasów deszczowych. Cele były różnorodne od wsparcia profilaktyki raka piersi po wspomaganie ostatnich członków plemienia Indian. Jednak te lasy deszczowe jakoś mi w pamięć najbardziej zapadły :). Dodatkowo załapałam się na newsy dotyczące recyklingu wibratorów. Otóż metalowe cząstki ukryte w tych brzęcząco-drgających urządzeniach są używane do... uwaga!!!... wytwarzania sztućców :D Wyobraźnia działa i stało się to już lekko obrzydliwe? zero strachu, przecież wszystkie metalowe części wibratorów ukryte są głęboko (jakkolwiek to brzmi przy tym temacie :D) pod grubą warstwą sylikonowego tworzywa także noł łej, żeby miało kontakt z czymkolwiek. Chociaż jedna babeczka wypowiedziała się, że gdyby wiedziała, że jej sztućce pochodzą z części z czyjegoś wibratora to by zaskarżyła tę firmę, która je wyrabiała. Niekoniecznie pewnie chcieliście o tym wiedzieć :D wiem, wiem ale dokument naprawdę był świetny.

czwartek, 8 listopada 2012

wykończeniówka - da się?

Obecnie jestem na etapie prac wykończeniowych w swoim domu, zastanawiałam się czy da się (mając na uwadze przystępność cenową jednak także przede wszystkim) połączyć miłość do środowiska naturalnego z urządzaniem domu. Poruszając się po śliskim terenie materiałów budowlanych z okrojonym dość budżetem dotarłam do farb ekologicznych optimum, jednakże były one niedostępne w moim mieście musiałam więc znaleźć coś co spełniało kilka warunków: po pierwsze założenie ekologiczne (czyli farba z jak najmniejszą ilością rozpuszczalników i lotnych związków organicznych), cena, dostępność kolorów. I tak trafiłam na serię Duluxa Family Zone.
Dulux zapewnia: Dulux Family Zone to farba, która została stworzona z myślą o komforcie i bezpieczeństwie Twoim, Twoich bliskich oraz z troską o środowisko naturalne. Unikatowa receptura produkowana bez dodatku rozpuszczalników odznacza się minimalnym poziomem zapachu i emisji lotnych związków organicznych, przy jednoczesnych wysokich parametrach krycia i odporności na zmywanie.. Postanowiłam to sprawdzić, faktycznie krycie świetne, kolory fantastyczne i... brak zapachu, nie musiałam otwierać okien, mogłam stać w pokoju i nic absolutnie nic nie drażniło moich nozdrzy (co się rzadko zdarza). Co więcej etykiety farby dulux drukowane są na materiałach pochodzących z surowców wtórnych, podobnie wzornik kolorów. Nie posiadam wiadomości dot. polityki firmy odnośnie testowania na zwierzętach itp. postaram się tego jeszcze poszukać. Mamy więc zaliczone ściany. Podłoga... nic prostszego, deska. Tata dorwał stolarza, który pozyskuje drewno jedynie z "pewnych" źródeł. Więc nie ma mowy o jakichś niekontrolowanych wycinkach. Jedynie polskie drewno i tak drewno ląduje nie tylko na podłogach ale także jako obudowa antresoli i podciągów, drzwi także drewniane. Zrezygnowaliśmy także z aluminium w domu, pod deską jedynie korek żadnych folii aluminiowych (korek tak, rozpada się, jednak nie zmienia swojego położenia i nadal spełnia swoją funkcję), grzejniki tylko stalowe. Postanowiłam dodatkowo wesprzeć artystów a raczej moja mama wymyślając sobie łazienkę w meksykańskim stylu i tak mamy ręcznie malowaną umywalkę, mural prosto z Meksyku, kafelki w bardzo soczystym kolorze oraz jaszczurkę (ceramiczną) nad lustro. Meble głównie używane, drewniane może poza szafą na wymiar, szukam czegoś z recyklingu jednak nic "większego" poza komodami i jakimiś szafkami na szpargały znaleźć nie mogę. Nie jest to może zbytnio urodziwe ale można z tym fajnie popracować (pomalować, ozdobić, pobawić się designem).
Jednak cena tych mebli często jest dużo, dużo wyższa niż "normalnych" drewnianych mebli a szkoda, bo takie meble mają naprawdę "duszę" i "to coś". Może kiedyś będę jak Naomi i będzie mnie stać na super eko domek, na chwilę obecną muszę jakoś się gimnastykować. A Wy, czym kierujecie się przy urządzania i wykańczaniu gniazdek??