wtorek, 27 listopada 2012

placuszki - w końcu udane :)

W końcu się udało, po 3 nieudanych próbach robienia własnych placuszków z cukinii albo tych warzywnych w końcu przyszedł czas na próbę udaną. Patelnię wymieniłam na piekarnik i teraz działam pieczeniowo nie smażeniowo. Mamie tak posmakowało, że pewnie będą u mnie gościły kilka razy w tygodniu. Minął miesiąc od śmierci Oli, miesiąc od przygarnięcia Platona a tu kolejne problemy. Moje podblokowe wolnożyjące koty potrzebują pomocy a ja spłukana jak... kryzys finansowy mnie dopadł. A mały czarnulek kaszle, nie bardzo wiem co robić ani się z kim dogadać, a prośby o pomoc nie kończą się niczym owocnym. Czasu też ostatnio niewiele. Jedyne dobre to Platonek w końcu zdrowy, rośnie jak na drożdżach. Tutaj z kolegą, na końcu filmiku widać jak mały kaszle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz