poniedziałek, 11 lutego 2013

w drodze po kocie szczęście part 2 :)

Jeszcze kilka miesięcy temu dumałam co zrobić, jak to wszystko dograć, żeby kociakom jakoś to życie ulepszyć. Myślałam, kontemplowałam, płakałam, rwałam włosy z głowy, obgryzałam paznokcie i szukałam odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. I wtedy wpadłam na wywiad z Dorotą Sumińską, z którego biła dość jasna konkluzja CHĘĆ TO PODSTAWA . Musiałam schować swoją dumę do kieszeni (bo dumą jeszcze nikt za wiele nie zwojował) i wyciągnąć rękę po pomoc. Okazuje się bowiem, że na świecie jest naprawdę bardzo wiele dobrych ludzi. U mnie może tych ludzi wielu nie było ale liczy się jakość nie ilość :). Poza moim aniołem głównym trafiły się osoby, które chętnie zakupowały fanty na bazarkach (też przyczyniły się do rozwoju sytuacji), pojawiły się osoby, które dostarczyły fanty na bazarki i karmę dla kotów a także osoby, które pomogły kotkę złapać i zawieźć do lecznicy, nie byle jakiej lecznicy. Początkowo plan wydawał mi się dość nierealny, jednak potem starałam się sobie wszystko wizualizować pozytywnie. Dziwnym trafem tego dnia, którego umówiłam się z dziewczynami na łapanie kici, kotka spędziła cały dzień pod blokiem albo w jego okolicy. Co rzadko się jej zdarza (no chyba, że jest wiosna czy lato). Wzięłam to za dobry znak i już wtedy wiedziałam, że nie ma odwrotu. Ugotowałam kicie specjalnie rybkę (bo ją uwielbia) no i udało się. Kitka złapała się w klatkę i została jeszcze tego samego dnia zawieziona do weterynarza. W sztucznym, mocnym świetle widać było smutek i przerażenie kici bardzo wyraźnie. Kotka nie ufa ludziom i nie zna słów oznaczających dobre cechy człowieka, musiała go poznać jedynie z tej złej strony. Sądzę, że nigdy nie uda mi się tego obrazu w niej zmienić ale nie zamierzam poddać się bez walki, teraz kiedy nie będą jej już męczyły uciążliwe ruje czy ciężkie porody kicia będzie mogła szaleć i korzystać z życia. I tak się złożyło, że kotka miała dzisiaj zabieg, jest już wybudzona i na chodzie także wszystko powinno być dobrze. Najważniejsze, że ma zdrowe uszy (żadnego stanu zapalnego), resztę szczegółów poznam jutro. Kocham tę moją kitę, mimo, że wcale moja nie jest.
źródło zdjęcia Zwierzaki z Mińska

1 komentarz: