czwartek, 17 maja 2012

co się do chol3ry dzieje z ludźmi????

Staram się unikać wiadomości o skatowanych zwierzętach, widzę je ale się nie wczytuję po prostu zaraz przed oczami mam obrazy, których widzieć na pewno bym nie chciała. Staram się w miarę możliwości wysyłać jakieś cegiełki na leczenie itp. itd. Ale na pewno nie lubię czytać opowieści o skatowanym Burku czy innym Mruszku. Niestety ostatnio to jakaś lawina, skopany bocian, wystraszone żyrafy, kot w mrowisku przykryty wiadrem. What the hell? Co się dzieje z tymi ludźmi? Jasne, że dzieci powielają jakieś zachowania, wszystko ma wpływ, środowisko, rodzina, znajomi... ale skąd to się bierze??? Zwłaszcza, że takie zachowanie przejawiają już coraz młodsze dzieci. Nie wiem może ja żyję na innym świecie, wychowana i nauczona byłam szanować zwierzęta. Przeraźliwie boję się pająków i je bym ubijała na potęgę ale przed tym hamuje mnie własna mama i faktycznie mój lęk jest dużo mniejszy i nie ganiam pajączków z kapciem. Chociaż jeszcze kilka lat temu było "aaaaaaaaaaaaaaaaa pająk, zabij go!!!". Ale żeby psa? kota? bociana? tak po prosu? Pokłady agresji rodzą się we mnie jak czytam o "wieszaniu psów" czy przerzucaniu ich na łańcuchach za ogrodzenie, wziąłeś zwierzaka? to jesteś za niego odpowiedzialny do końca jego dni!!!! Pamiętam sceny z powodzi ostatniej jak psy na łańcuchach zostały zostawiane same sobie, nawet nikt ich nie odpiął. To prawda co mówią, że to człowiek jest największym bydlakiem nie świecie. Owszem są ludzie dobrzy, jest ich naprawdę wiele: wszyscy pracownicy schronisk, fundacji, osoby opiekujące się zwierzakami jako dom tymczasowy, Ci którzy adoptują, jednak ta notka jest notką gorzką więc nie będę tym razem poruszała pozytywnych stron problemu. Nie mogę zrozumieć zupełnie co człowiek ma w głowie, żeby ciągnąć psa za samochodem, wieszać go, przyczepiać go do kaloryfera, żeby zdechł z głodu, wyrzucać z okna, kopać, bić... itp. itd. Dzisiaj np. natrafiłam na artykuł, że jakiś POMYSŁOWY gospodarz z Gorzowa Wielkopolskiego wpadł na kreatywny pomysł odstraszania ptaków z pól, rolę nowoczesnych strachów na wróble odgrywają zdechłe osmolone ptaki poprzyczepiane do drzew lub innych wyższych konstrukcji. Już nie wspomnę o akcji w zoo, gdzie jakaś banda oszołomów wpadła na pomysł wyżycia się na zwierzętach, bo co bo słabsze? zamknięte? nie mogące się obronić? Banda frustratów i tchórzy. Irytuje mnie to!!! Naprawdę wprawia mnie to w stan pierwotny i w tym momencie jedyne co mam ochotę zrobić to złapać strzelbę i strzelać do takich "bezmózgów". Ja osobiście jestem właścicielką kota, znaczy nie tyle właścicielką co opiekunką, nie lubię słowa właściciel bo kot to nie rzecz, którą posiadamy a kompan, towarzysz trochę jak dziecko, które nigdy się nie usamodzielni. Wcześniej w moim domu były jeszcze dwa psy, Rodman i Rex. Obaj zmarli na raka. Rodman na raka śledziony z przerzutami na wątrobę (weterynarz miał problem z postawieniem diagnozy gdyż pies miał idealne wyniki krwi, dopiero na usg było widać jakie guz poczynił zmiany) podobnie się miała rzecz z Rexem - rak wątroby tak gigantyczny, że zabrał mi psa w 3 dni. I wierzcie mi oddałabym wszystko, żeby wróciły i były zdrowe. Nie rozumiem więc ludzi, którzy specjalnie zwierzęta zabijają, po prostu nie umiem tego ogarnąć umysłem. W Norwegii - gdzie od kilku lat mieszka mój ojciec taka sytuacja byłaby abstrakcją. Nie ma tam psów zaniedbanych, bezdomnych. Ludzie szanują się nawzajem, szanują też zwierzęta. Tam nawet przejście na wegetarianizm jest decyzją świadomą gdyż w niektórych miastach dzieci od małego są uczone skąd pochodzi mięso i jak wygląda ta cała droga tego zapakowanego na sklepowe półeczki produktu na obiad. Nie wiem co można zmienić, na pewno należałoby zacząć od podstaw, zacząć uczyć każdego pojedynczego człowieka od małego: szacunku, tolerancji i miłości. Nie dziwne, że człowiek człowieka zabija skoro nawet zwierząt nie potrafi uszanować. Czy ktoś mi może jakoś racjonalnie to wytłumaczyć co siedzi w głowach tych ludzi????

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz