Jak wspominałam już kilkakrotnie jestem po operacji wycięcia sporej części tarczycy co skutkuje jej niedoczynnością. Dlatego też moja dieta "musi" być oparta na rybach morskich ponieważ mam kiepską przyswajalność jodu z innych rzeczy. Oczywiście nadal nad tym pracuję piję Ustroniankę z jodem teraz zamówiłam sobie w zaprzyjaźnionej aptece Franciszka, spożywam tran (obrzydliwość :P) i mam nadzieję, że niedługo będę mogła powoli ograniczać też spożywanie ryb.

Oto mój pomysł na obiad sobotni (obiad na 2,5 osoby te pół to moja babcia, która niewiele je): 3 średnie filety z dorsza (świeże), 2 plastry cytryny, 4 średnie marchewki bądź dwie garści małych :D, 3/4 kalafiora małego, garść fasoli szparagowej. Marchewkę kroimy na talarki, kalafiorka łamiemy na różyczki, bierzemy garść fasoli i wsypujemy na garnek do gotowania na parze, warzywa wstawiamy na ok. 20 minut. Rybkę posypujemy ziółkami lub jakąś przyprawką (jakie lubimy) a w środek wsadzamy mały plaster cytryny.

Dorsza wsadzamy po upłynięciu wspomnianych 20 i gotujemy 8 minut. Wykładamy na talerze, solimy dla smaku (chociaż dla mnie jest to rzecz zbędna) i szamiemy :D
Hej:) Glony morskie posiadają nawet kilkaset razy więcej jodu niż ryby, warto spróbować.
OdpowiedzUsuń