piątek, 3 sierpnia 2012

leniwie...

Po ostatnich zawirowaniach ze zdrowiem, nie tylko swoim własnym ale głównie moich bliskich lubię takie małe, zwykłe przyjemności. Dzisiaj taką przyjemność sprawił mi mój mężczyzna zabierając mnie na wycieczkę rowerową, trochę się zdychałam ale miazga, zapach lasu, leśne drogi, wystające korzenie, wiatr we włosach, muchy w zębach - żyć nie umierać. Forma nie jeszcze na jakieś dalekie dystanse ale kilka miejscowości zaliczyliśmy w drodze powrotnej obejrzałam też jedyny w pobliżu pomnik przyrody - tzn. najstarszą sosnę, jej wiek szacuje się na 360 lat.
Nieźle się trzyma skubana :) życzę jej kolejnych setek :). P.S. sorry za dość niewyjściowy wygląd ale wycieczka dość spontaniczna, stąd wygodne "śpiochowe" spodenki, brak makijażu a fryzura ułożona przez poduszkę ;). Ponadto, jeżeli wrócimy do tych zwykłych, małych przyjemności, karmię ptaszki czasem, nie, nie zawsze wiem, że jest ciepło i ptaki nie mogą się rozleniwiać, muszą same szukać pożywienia więc robię to mega okazjonalnie, jednak jest kilka tak uroczych osobników, np. ten:
który uwielbia jeść z ręki, ba uwielbia siadać wszędzie, na rower, na ławkę, na nogę na rękę byleby zostać pomizianym. Nazwałam go Johny :). Trzeba tylko uważać, żeby nie zostać (delikatnie to ujmując) ubrudzonym. Jeżeli wiecie o co mi chodzi ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz