poniedziałek, 16 kwietnia 2012

tydzień wege - spróbuj i Ty :)



15 kwietnia rozpoczął się tydzień vege. Jak sama nazwa wskazuje trwa 7 dni do 21 kwietnia YAY! ;) Sama nie jestem weganką, ba nawet nie jestem wegetarianką – jestem semiwegetarianką. Jestem po operacji usunięcia sporej części tarczycy, bez hormonu i żadnych leków więc jod zdobywam głównie z pokarmu. Ale gimnastykuję się ze swoją dietą, bawię się nią. Często rezygnuję z produktów odzwierzęcych na rzecz warzyw czy zbóż. Z głową też kupuję mięso (semi zakłada jedzenie drobiu i ryb – tak w kwestii zorientowania się dodaję :D) mam kilka sprawdzonych miejsc, gdzie kupuję ryby czy drób. Kupuję też małe ilości, żeby nic się nie psuło i żeby nie lądowało w koszu (bo marnotrastwo to nie tylko wyrzucanie żywności ale także tego wszystkiego co zostało zużyte do produkcji no i niepotrzebna ingerencja w środowisko na rzecz powstania danej rzeczy) ale do sedna. Tydzień vege ma za zadanie pokazać ludziom, że weganie nie są kosmitami tudzież „umierającymi” blado-sinymi ludźmi żywiącymi się tofu i ziemią, tylko ludźmi zdobywającymi wszystkie ważne składniki z roślin (chociaż gdyby się uparł jak np. Arystoteles, że rośliny też żyją to mógłby być problem ;)). Akcja polega na tym, że nie rzucamy się z motyką na słońce typu z kebaba, wołowinki i innych takich nie skaczemy na kiełki, tofu czy produkty sojowe ale urozmaicamy swoją dietę jakimiś wariacjami kuchennymi bez mięsa. Jak powiedział Darek Gzyra (stowarzyszenie Empatia) „Można na weganizm przechodzić stopniowo, wprowadzić jeden roślinny posiłek dziennie - np. tylko śniadania. Oswajać się ze zmianą. Być weganinem w 50, 70, może w końcu stu procentach. Świata nie zmienimy od razu. Ale warto zacząć iść w tym kierunku” (pełny wywiad w Gazecie Wyborczej na stronie wyborcza.pl pod tytułem „Weganie naprawiają świat”). Tak też jest ze mną. Nie jestem guru w dziedzinie vege więc nic tutaj mądrego nie napiszę, np. przykładowego jadłospisu Wam nie podam, ale są specjalne blogi z przepisami, specjalne fora naprawdę można z nich pokorzystać i pobajerować w kuchni. Moim ulubionym daniem total vege jest placek ziemniaczany z sosem warzywnym. Placek ziemniaczany to żaden racuch tudzież inny bajer mieszaniec tylko 100% ziemniak obrany i starty na tarce po czym usmażony na patelni (żadnego uprzedniego gotowania czy mieszania mąki, mleka czy Bóg wie czego tam jeszcze), bierzemy najzwyklejszego na świecie ziemniaka (z doświadczenia wiem, że najlepsze są te starsze niż te młodziaki, są większe lepiej się je trze) obieramy ze skórki, trzemy na tarce i taką papkę wyrzucamy na patelni smażąc jak naleśnika po czym wykładamy go na talerzyk, w trakcie kiedy jedna osoba trze druga może robić sos – ja to robię z pomidorów (zależy jaka pora roku ale powiedzmy, że mówimy o zimie wtedy wybieram...) z puszki (krojone bez skórki bio) wrzucamy na patelnię dodajemy odrobinę czosnku, ziółek, papryczki, cukini z przewagą ofc pomidorków i tak smerlimy, smerlimy po czym wyrzucamy owy sos na placka. Mówię Wam mogłabym jeść codziennie :D. Następnym razem jak będę robiła pocykam foty.

Gdybyście mieli ochotę spróbować (mimo, że z wege tygodnia już wypadły 2 dni) odsyłam do tej strony >>>KLIK<<<

Ciekawostka: 1 listopada obchodzony jest światowy dzień wegan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz