poniedziałek, 30 kwietnia 2012

idealny piasek dla kota

Zwierzaki i ekologiczne życie nie zawsze idą w parze, np. nasze bycie wegetarianinem czy weganem i istnienie na rynku karm dla zwierząt wegetariańskich nie znaczy, że nasz zwierzak chętnie przejmie nasze zachowania, ba! mój kot a raczej moja księżniczka ma w zadku moje poglądy, jednak czasem okazuje się, że ekologia wybrana przez nią jest ekologią godną zaakceptowania. Karmę ma wybraną przez siebie drogą podawania w misce i wybierania tego co chce jeść: głównie kryteria to chęć spożywania przez nią danej rzeczy oraz to jak się po nim czuła. Bądź czuje. Ale to notka nie o jedzeniu a o żwirku. Ola (tak zwie się moja księżniczka) od wielu lat wybierała siusianie poza kuwetą, na początku mógł to być wynik choroby (ropomacicze), wkurzenia (wzięłam z ulicy 2 psy i jeden dość nachalnie okazywał jej swoje uczucia), wredności (mój kot czasami manifestuje swoją odrębność osobową :D). Często sikała raz w kuwecie, raz poza. Jednak od jakiegoś czasu praktycznie w 100% załatwiała się poza kuwetą (wiązało się to z ogromną ilością sprzątania). Latałam z nią po weterynarzach (naczytałam się w internecie jak to koty chorują i że są różne znaki, także sikanie poza kuwetą no oczywiście ja już panika, bo jakże by inaczej nie ma to jak google i medyczna panika gotowa :D). Odpowiedź okazała się jednak prosta jak drut. Moją Olę wkurzał żwirek, wkurzał to mało powiedziane :D. Z racji, że moja mama jest mózgiem wszystkiego i ona wiele rzeczy wybiera (bo przecież na wszystkim się zna) tak samo też Oli wybrała żwirek, silikonowy. Bo ponoć genialny i w ogóle. Nie dość, że chol3rstwo się okropnie pyli (wiele kotów ponoć po takim żwirku ma zapalenie spojówek - trudno się dziwić zresztą), nie zbryla się więc nie można wyczyścić wszystkiego, śmierdzi - jak kotek narobi to daje jak siemasz, jest duży - wbija się kotom w łapki to jeszcze robi masakrycznie dużo hałasu. Mój kot okazał się być mądrzejszy i zamiast wchodzić do kuwety z takim żwirkiem wybierał podłogę :D wystarczyło zmienić piasek.
Na Bio Benka Bentonitowego - naturalny, zbrylający się, perfekcyjny. Owszem taki piasek często ląduje poza kuwetą ale wystarczy raz dziennie zamieść piasek. Nie hałasuje (tyle co silikonowy), nie kurzy się, zbryla się więc w kuwecie panuje większa czystość (o ile właścicielowi chce się raz na jakiś czas kuwetę lekko przesiać i pozbyć się nieczystości) i genialnie pochłania zapach. Ola na tyle odwykła od sikania w kuwecie, że czasem się gubiła. Szła na gazety pod drzwi po to by za chwilę zawrócić do kuwety. Jej dezorientacja czasami była niesamowicie urocza. Ale obecnie kicia radzi sobie świetnie a ja nie mam już problemu z osikanymi butami i podłogą. Sylikonowemu żwirkowi mówimy STANOWCZE NIE!!! P.s. Postanowiłam użyć tego zestawu, który wygrałam. Chociaż to naprawdę parodia, żeby w ekologicznym konkursie wygrywać kosmetyki firmy, która sprzedała się Chinom (co jest równoznaczne z koniecznością testowania ich kosmetyków) - ale wiem, że nigdy ich nie kupię. P.S.2 jak spędzacie majówkę? u mnie kąpiele słoneczne, wycieczki rowerowe i walka z codziennośćią :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

Do napisania tej notki natchnęła mnie dzisiaj otrzymana paczuszka.
Miesiąc temu brałam udział w „ekologicznym konkursie” na wizażu. Idea piękna – nagroda też miała być fajna i była, do czasu. Firma Oriflame zawsze widniała na zielonych listach firm z kosmetykami nietestowanymi na zwierzętach, wszyscy znaliśmy ich ideę naturalności i poszanowania praw zwierząt. Jednak prawda zawsze bywa okrutna – okazało się, że Oriflame weszło na rynek Chiński – a jak wiadomo chińskie prawo wymaga przetestowania każdego specyfiku na zwierzętach. Postanowiłam się upewnić i wysłałam maila do Oriflame z zapytaniem (odpowiedź wkleiłam także na wątek na wizażu dotyczący firm bezpiecznych), podsumowując oczywiście firma nie testuje, składniki są w 100% naturalne w ich laboratoriach też się nie testuje (ani gotowego produktu ani składników) ALE TU ZACZYNAJĄ SIĘ SCHODY a jeżeli chodzi o rynek chiński – WŁAŚNIE - (zagraniczny) oni się bardzo starają przedstawić wyniki z metod alternatywnych ale jeżeli nie zadowala to państwo (w tym przypadku Chiny) muszą dostarczyć dany kosmetyk i wtedy on jest badany na zwierzętach. Oczywiście oni walczą o zmianę tego prawa i bla bla bla (jasne, tyle firm walczy tyle lat tylko na samym gadaniu się kończy). Czyli proste i logiczne, że może i nie bezpośrednio ale pośrednio ich kosmetyki są testowane na zwierzętach. I teraz zamiast cieszyć się z pierwszej w życiu nagrody, siedzę i odprawiam mantrę nad tymi, jakże ładnymi kartonikami świecącymi do mnie certyfikatami: fair trade, eco cert i vegan. I jest mi tak potwornie przykro i smutno. Automatycznie Oriflame trafia na czerwoną listę testowaczy ale... moja nagroda? Na pewno ich nie wyrzucę – mija się to z jakąkolwiek logiką, już przecież powstały. Chciałam oddać. Zobaczę... na razie kontempluję.
źródło:kampaniespoleczne.pl
Pozostając w temacie wiwisekcji, 24 kwietnia obchodzony był międzynarodowy dzień przeciwko. Temat eksperymentów na zwierzętach na pewno jest Wam znany więc nie będę go wałkowała. Chodzi o to, że nie oszukujmy się mamy miliony rzeczy już przebadanych, miliony kosmetyków, chemii czy nawet produktów spożywczych po co dalej badać to samo? Są archwiwa, wyniki badań z lat wcześniejszych przecież można korzystać z substancji już znanych, przebadanych na co nam tyle tego? Co lepsze okazuje się, że tak naprawdę pierwotna wersja kremu czy balsamu była najlepsza. Moja taka mała refleksja jest też taka, że na ogół testowane są te rzeczy, które w większości są naszpikowane chemią, im bardziej naturalny kosmetyk tym więcej ma certyfikatów znaczących o swojej cenności. Ale to nie tylko certyfikaty świadczą o „czystości” danego kosmetyku. Weźmy np. zwykłą coca-colę, zastanawialiście się po co jest testowana na zwierzętach (bo była) wystarczy spojrzeć na skład – guma arabska, jakieś dziwne literki z cyframi – jak mawia moja mama „czysta, żywa chemia”. Badanie coca coli polegało jedynie na tym aby ustalić tzw. dawkę śmiertelną dla człowieka. I nie wiem jakim sensem było badanie dawki śmiertelnej dla człowieka na myszy tudzież króliku, przecież zwierzę inaczej reaguje na takie rzeczy a i przepraszam zwykły śmiertelnik na raz nie wypije 20 litrów coca coli. No chyba, że wypije, wtedy sorry ale to raczej umrze nie wiem na pęcherz, żołądek mu wybuchnie a nie zatruje go chemia. No ale to tylko moja taka luźna myśl, podobnie badana jest nikotyna (na beaglach). Dzisiaj Merys podrzuciła na wizaż link z dailymail dotyczący Jacqueline Traide, która przez 10 godzin poddawała się bestialskim aktom, które mają miejsce w laboratoriach gdzie testuje się kosmetyki na zwierzętach, tym samym, którym poddawane są zwierzęta. 24letniej Traide aplikowano różne smarowidła, które były też zakraplane do oczu (trzeba podkreślić fakt, że króliki nie mają powiek więc dla nich te cierpienia są niewymiernie większe gdyż nie mogą oczyszczać sobie gałek ocznych płynem, który powstaje dzięki tzw. „wachlowaniu powiekami”) – akcja Traide należy na najwyższy podziw i szacun dla tej dziewczyny ode mnie. Nie wiem czy ja bym wytrzymała 10 godzin takiej katorgi. Tutaj link do artykułu >>klik<<< A Wy jakich kosmetyków używacie, zwracacie uwagę na testowanie tudzież nie-testowanie, jakie są wasze ulubione firmy???

wtorek, 24 kwietnia 2012

recykling ubraniowy

Ekologia jest dziedziną, która stała się mocno popularna dzięki aktorom i celebrytom. Iza Miko, Julia Roberts czy nawet Emma Watson nawołują do wybierania innych rzeczy już te ogólnodostępne. Emma Watson np. współpracuje z projektantami tworząc ekologiczne ciuchy, niestety są to ciuchy nie na każdą kieszeń. Na moją tymczasowo na pewno nie - próbowałam ostatnio kupić coś eko w h&mie czy c&a bo te dwie sieciówki zaczęły tworzyć ekologiczne kolekcje, niestety to co zostało w Warszawie było albo nie w moim stylu albo nie w moim rozmiarze. Nie stać nas na eko ciuch? Nie możemy dostać nic, czego szukamy. W nurt ekotrendu wpisują się teraz "polowania w second handach", kiedyś szczyt obciachu teraz totalna fascynacja. Trudno się dziwić. Ostatnią sobotę spędziłam z mamą na rajdzie po głównych sklepach w Warszawie (Zara, Marks&Spencer, H&M, C&A, Berhska, New Look i inne) i 10h, bitych 10h gdzie płakałam już tak mnie nogi bolały (ale moja mama to wiedźma :P żartuję ale normalnie jak wojskowy powtarzając ciągle "przecież to był Twój pomysł"). Przymierzyłam chyba ze 120 sukienek (w TK Maxxie była całkiem spoko asymetryczna sukienka, ale mega spłaszczała mi piersi także odpadła w przedbiegach :P), 50 par spodni (w tym popularnych ostatnio miętusów), 30 spódnic, miliony bluzek i nie kupiłam nic, dosłownie NIC, ZERO. Bo wszystko robione jest na jedno kopyto: popularne są pastele - już pełno miętusów i pomarańczy, modne są asymetryczne sukienki - wszędzie są, dosłownie atakują :D, wszystkie sukienki odcinane w talii gdzie ja potrzebuję odcięcia pod biustem (inne cięcie uwypukla moje biodra co mnie mocno irytuje :D). Ogólnie mogłam coś kupić: podobały mi się marmurkowe treginsy w Teranovie, sweterek oversize pomarańczowy z filozoficzną myślą nie ufaj chłopcom oczywiście w języku angielskim oraz czarny t-shirt z flagą w TK Maxxie ale jednak zdecydowałam, że nie wylądują one w mojej szafie. Bo ponieważ, że po a)od kiedy flaga amerykańska stała się popularna jest już na wszystkim - bikini, spodnie, spodenki, t-shirty, swetry etc. a z jakiej paki ja mam nosić flagę JU ES EJ, mam własną, tylko pewnie gorzej się ją komponuje i nie jest aż tak komercyjna (chociaż nie powiem ten trend z Orłem mega mi się podoba) b) sweterek był z oczo***je***nym :D serduszkiem więc też jakoś mnie nie przekonał c) treginsy poległy z racji mojego niezadowolenia buszowaniem. Z kolei dzisiaj pojechałam do 3 moich ulubionych "grzebalców", pomknęłam na swojej "czerwonej strzale" (mój rower :D) i zakupiłam 2 koszulki.
ta nude/sprany róż jest z H&Ma rozmiar na 152 cm :D, W Stradivariusie przymierzałam krótką koszulkę do pępka, do noszenia na bokserkę albo nawet samą do spodenek z wysokim stanem, podobała mi się, ale wydanie 50 zeta za kawałek materiału, który nawet nie wiem czy założę (bo nigdy nie byłam chętna latać z brzuchem na wierzchu) wydawał mi się kiepskim pomysłem, nie mniej jednak później wracając do domu stwierdziłam, że w sumie koszulka mi się podobała. Przymierzyłam tę z sh i okazała się być genialna :) zaoszczędziłam tym samym ponad 40 zeta.
Ta jasno zielona jest z Bershki, rozmiar 36(s) lekko emo ale wygląda naprawdę nieźle.
na zakupy biegam z moją eko torbą także wygrzebaną w "grzebalcu", marzy mi się taka moja własna (w internecie roi się od stron oferujących torby na zamówienie) ale nadal pracuję nad tym co bym chciała na niej mieć, to jak z tatuażem, chciałabym mieć coś tylko mojego, niby to tylko torba a ile frajdy człowiekowi daje :D Zapytacie co jest ekologicznego w zakupach w sh - odpowiadam: do stworzenia ciucha potrzebne są materiały, woda, odpowiednia ilość prądu itp. itd. skoro już raz zostało to użyte dlaczego to wyrzucać? Przecież ciuchy zasługują na 2gie życie - taki recykling; a nasza planeta na chwilę oddechu, nieprawdaż? Uwolnijcie łacha! ;)

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

kilka słów o... kolejnych kosmetykach cruelty free

Moja ilość kosmetyków "Bez Okrucieństwa" się powiększa, nie wiem czy to już ten wiek, czy po prostu na inne rzeczy teraz zwracam uwagę, przetestowałam kilka ostatnio zakupionych rzeczy i spieszę Wam z recenzją:
Ziaja bloker Jest to kosmetyk, którego głównym zadaniem jest zahamowanie wydzielania potu. ważne: nie należy go stosować po depilacji, stosujemy go 2-3 razy w tygodniu na noc.
+ niska cena
+ hamuje wydzielanie potu ale nie wyeliminowuje go totalnie
- aluminium w składzie
-kiepski zapach
nie wiem czy jeszcze kiedyś w niego zainwestuję, ale na lato się z pewnością przyda.
ISANA - odżywka do włosów farbowanych i po trwałej ondulacji
+genialny zapach cytrusów (coś jakby połączenie skórki z pomarańczy + pomelo albo coś w tym stylu)
+niska cena
+genialne działanie - mega niszczę swoje włosy szamponami rozjaśniającymi a ta odżywka naprawdę się sprawdza
Minusów nie zauważyłam, na pewno kupię ponownie (ISANA całkiem niedawno wskoczyła na zieloną listę, Rossman zaprzestał testowania na zwierzętach)
ALTERA szampon do włosów (migdał + jojoba)
+genialny zapach (przypomina mi ciastko owocowe, może babeczkę :D)
+kosmetyk vege z certyfikatem
+włosy są miękkie i puszyste (w połączeniu z moją rozjaśniającą płukanką Delii - również zielona firma - nie sieje spustoszenia na głowie, z innymi szamponami było gorzej, mocno wysuszone włosy + łamiące się końcówki)
SORAYA - balsam ujędrniający slim sumer
+w miarę szybko się wchłania
+delikatny zapach
+ekonomiczne opakowanie (400ml w cenie bardzo przystępnej ;))
+odpowiednie działanie więcej będę mogła powiedzieć za 10 dni :D

niedziela, 22 kwietnia 2012

kampanie społeczne

Ostatnio coraz częściej trafiam na kampanie społeczne o tematyce ekologicznej, dotyczące marnowania jedzenia, segregowania odpadów, oszczędzania prądu czy wody, także uważania na psy na drogach i ulicach ale żadna nie wstrząsnęła mną tak mocno, jak ta na którą trafiłam dzisiaj dzięki profilowi "Po stronie zwierząt" na facebooku. Kampania nosi tytuł "Goodbye cruel world" czyli dosłownie mówiąc żegnaj okrutny świecie. Kampania powstała z ramienia organizacji China Environmental Protection Fundation a jej wykonania podjęła się agencja Ogilvy&Mather z Hongkongu. Jest to o tyle dziwnie zjawisko gdyż w Chinach nie przestrzega się praw zwierząt w Azji psy czy koty są jedzone, w Chinach setki rzeczy testuje się na zwierzętach (ba jest to obowiązek narzucony przez państwo) skąd więc ta kampania? Fundacja tłumaczy, że celem kampanii jest przekazanie, że "środowisko naturalne ma swoje granice wytrzymałości i nawet najbardziej pospolite gatunki zwierząt mogą nie wytrzymać presji cywilizacji i wyginąć" . Kampania zawiera 3 printy przedstawiające 3 scenki samobójstwa.
1. królik po przedawkowaniu środków/leków
źródło:kampaniespoleczne.pl
2. wróbel - wisielec
3. myszy zatruły się spalinami we własnym samochodzie
(pozostałe printy można obejrzeć na stronie pod tym 1wszym) Każdy z printów został podpisany, bo oczywiście żaden królik nie połknie tabletek, ptak sam się nie powiesi a myszy nawet nie mają samochodu. Ten z królikiem tak naprawdę przedstawia królika realnie potrąconego przez samochód jednak istnieje domysł, że na drodze nie znalazł się przypadkiem. Może specjalnie stał na poboczu i czekał na pojazd gdyż człowiek niszczy jego siedliska. Podobnie z wróblem - chociaż prawdziwa śmierć jest tutaj tajemnicą to pewne jest, że ptaki coraz częściej spadają z nieba i nikt nie wie jaka jest tego przyczyna, autor printu doszukuje się tutaj wołania o pomoc. Myszy natomiast znaleziono utopione w kanale i tutaj też mamy serię domysłów, czy to nie był ich świadomy wybór gdyż człowiek już bardzo agresywnie wnika w ich ekosystem. Kampania miażdży, miażdży w tym sensie, że powstało już wiele książek i dokumentów o tym, że zwierzęta naprawdę popełniają samobójstwa. Np. goryle wystawiające się dzikiej zwierzynie lub wchodzące w mrowisko (specjalnie) gdyż mają za mało miejsca do życia. Kury w hodowlach klatkowych także umierają w dziwny, niewyjaśniony sposób (więcej można wyczytać w artykułach Petera Singera).
a co Wy myślicie o takich akcjach? i o tym problemie?

niedzielny obiadzik

Dzisiaj moi drodzy jest dzień Ziemi, u mnie w mieście nie jest obchodzone a szkoda :(. Próbowałam zorganizować coś na własną rękę jednak za mało czasu i za mało chętnych osób i padło u źródła :(. W moim rodzinnym mieście (na podlasiu) bardziej to było nagłaśniane i były organizowane specjalne wycieczki typu "sprzątnie lasu" - tęsknię za tym, szkoda, że teraz gdzie mieszkam (mazowieckie) nie ma się nawet pod co podłączyć. Zamierzam więc ogarnąć sama jakąś bliską przestrzeń. W ogóle przypomina mi się jedna z ostatnich wycieczek leśnych gdzie naprawdę łowów mieliśmy bardzo wiele worków, pamiętam ją jedynie dlatego, że wbił mi się kleszcz w kolano, na szczęście nic groźnego i kleszcz okazał się być zdrowy ale napędził mi stracha, zwłaszcza, że jestem mocnym panikarzem jeżeli chodzi o różnego rodzaju żyjątka pojąkopodobne. Wczoraj zakończył się tydzień wege więc wróciłam do ryb, jednak brak jodu kiepsko na mnie wpływa od razu zawroty głowy i skoki temperatury jednak nie powiedziałam ostatniego słowa, mam nadzieję, że jak zdobędę już maksymalnie dużą wiedzę na temat pozyskiwania jodu będę mogła totalnie odstawić ryby ale do tego czasu wracam do semiwegetarianizmu. Obiad niedzielny na szybko (porcja dla 3 osób - kobiet :D) (z racji tego, że warzywa u mnie teraz mizerne wybrałam mrożonki) 1 bukiet warzywny (kalafior, brokuł, marchewka) hortexu, 1/2 opakowania fasolki szparagowej żółtej hortexu 3 filety dorsza łyżka masła roślinnego szczypta soli Przygotowanie takiego obiadu zajmuje ok 30 minut. Mrożonki wsypuję do garnka do gotowania na parzę. Gotuję je ok 10-15 minut po czym na nie układam zwiniętego i posypanego ziołami dorsza (ja wybieram bio vegetę jest super bo niestety przez remont i tułaczkę nie mam możliwości hodowania własnych ziół ale niedługo się to zmieni) po czym po kolejnych 10 minutach wszystko jest gotowe. Całość przekładam na talerz smaruję delikatnie masłem roślinnym i posypuję szczyptą soli. Całość wygląda tak:
powiem Wam, że całość smakuje super :)

piątek, 20 kwietnia 2012

katastrofy ekologiczne - odcinek 1

Pamiętacie wybuch platformy wiertniczej w Zatoce Meksykańskiej? Miała ona miejsce 21 kwietnia, jutro przypada 2ga rocznica tego tragicznego dla środowiska zdarzenia. Zdjęcia i materiały tuż po katastrofie pokazywały w jakich męczarniach ginęła setka zwierząt różnych gatunków - ryby, ptaki, płazy, gady. Rok po katastrofie rząd USA zaczął karmić ludzi bredniami typu „jest jak przed wyciekiem”, „wszystko wraca do normy”. Okazuje się, że jednak nic nie wraca do normy i wszystko dalej jest... mocno nie tak. Po dwóch latach od katastrofy rybacy pierwsi zaalarmowali, że ryby, krewetki czy inne owoce morza są zdeformowane. Jak informują - krewetki pozbawione są oczu, podobnie jak ryby niektóre nawet nie mają oczodołów. Kraby mają miękkie skorupki, część nie ma szczypiec. Ich stan przypomina wypalenie chemikaliami. Wiele ryb ma niegojące się rany. Naukowcy alarmują, że nawet 50% ryb i innych wodnych mieszkańców zatoki meksykańskiej może być skażona. Innego zdania jest koncern BP i rząd, np. Gubernator Luizjany uważa, że wszystko wraca do normy, ekosystem powoli się odbudowuje i na chwilę obecną wszystko wygląda jak przed katastrofą, co więcej zapewnia, że zjedzenie ryby czy owoców morza z rzek Alabama czy Missisipi nie zagraża ani życiu ani zdrowiu konsumentów. Także smacznego!!!
źródło: gazeta wyborcza Jutro też kończy się tydzień wege - jak Wam idzie/poszło? Braliście w tym udział? Dzisiaj zakupiłam nowe kosmetyki do przetestowania:
balsam ujędrniający SORAYA - firma ta nie jest do końca sprawdzona pod względem testów na zwierzętach jednak na niektórych listach widnieje jako zielona z zasady jest tak, że jak mamy do czynienia z Polską firmą to na 99% możeby być pewni, że nie testują, nie opłaca im się to po prostu. krem do golenia Ziaja yego - dla mojego połówka szampon Alterra migdał i jojoba - Alterra jest firmą produkującą wegańskie kosmetyki także warto w nią zainwestować.

czwartek, 19 kwietnia 2012

codzienność

od trzech dni latam, biegam, ganiam, jeżdżę a to trzeba pilnować budowy a to chorej babci i tak w kółko. Z racji tygodnia wege zaliczam totalnie nowe pozycje kulinarne np. zupę szpinakową - GENIALNA :) robiłam na szybko więc nie mam fotek (a nie chcę posiłkować się internetem) więc przepis podam Wam przy kolejnej okazji do gotowania. Jak już wspomniałam od 3 dni robię kilometry po mojej miejscowości i tak się zastanawiam jak to jest u Was z rowerami? i jeżdżącymi na rowerach a dodatkowo ścieżkami rowerowymi? U mnie jest jedna ścieżka rowerowa, przy głównej ulicy, w innych rejonach zdaniem władz należy chyba nosić rower na plecach. Bardzo dużo ludzi jeździ rowerami i większość wybiera chodniki. Ulice są dziurawe (niby dobre na cellulitis ale... takie jeżdżenie po dziurach też ma swoje negatywne skutki ostatnie badania dowodzą, że kobiety jeżdżące na rowerach tracą zdolność do osiągania przyjemności seksualnej - ciekawe), ponadto są wąskie a kierowcy nie zwracają uwagi na rowerzystów więc często można poczuć na udzie samochód, mówię serio. Od kiedy moją mamę walnął samochód jak była na rowerze jeżdżę także chodnikiem, mimo, że nie jest to do końca "legalne" :D. I tak się zastanawiam skoro władze chcą doprowadzić do tak absurdalnej sytuacji jak badanie stanu technicznego roweru raz w roku to niech w każdym mieście będą ścieżki rowerowe, ale nie jedna, WSZĘDZIE.



wspomniana przeze mnie ścieżka rowerowa, ogólnie genialnie zrobiona, malowana jakby pędzlem w paincie z wypustkami na drzewa tak, że nie ma miejsca dla pieszych po drugiej stronie ulicy są lepsze jaja, na ścieżce rowerowej parkowane są samochody, yay!!!


Żeby się nie denerwować i poprawić sobie humor kupiłam dwie nowe rzeczy



bloker Ziaji - antyperspirant skuteczny na lato? nie wiem, okaże się ;)
odżywkę do włosów ISANY (od Rossmana)

Obie firmy są NIE TESTUJĄCE NA ZWIERZĘTACH, więcej jak już użyję ;)

środa, 18 kwietnia 2012

papier couture

Jestem kobietą i czasem lubię się lekko „odmóżdżyć” więc wchodzę sobie na pudelka, nie byłoby w tym nic ciekawego do napisania na eko bloga ale fakt jest taki, że natrafiłam na artykuł o sukience Pauliny Sykut (taka pogodynko-prezenterka kiedyś startowała w Idolu bodajże – tłumaczę bo mój facet nie wie nawet kto to Grycanki :D). Już tłumaczę oczywiście pudelek przeżywał, że Paulina ma sukienkę z krzyżem (i już ofc jakieś jazdy, że jakąś rewolucję czy coś ma ta pani robić w każdym razie whatever). Mi sukienka się mega podoba jest genialna i ponadto jest z papieru. Nie podoba mi się natomiast takie napadanie "ona jest z krzyżem" "co ona chce tym udowodnić" zamiast podkreślić super pomysł nakładania na takie "imprezy" sukienek właśnie tego typu


źródło:pudelek.pl


I taka naszła mnie myśl właśnie, skoro większość sukienek, np. na gale jest na raz, bo już brukowce opisują jakie to faux pas, że się nałożyło tą samą rzecz w dwa miejsca, na dwie imprezy to czy nie lepiej byłoby tworzyć takie ekologiczne kreacje, jakie miała np. Paulina. Te także wyglądają genialnie:





źródło:ekoistka.pl


A np. na studniówkę czy wesele albo wieczór panieński, przecież takie kreacje wyglądają genialnie. Przecież i tak na takie akcje kupuję się sukienkę praktycznie na raz a tak nie mamy wyrzutów sumienia. Chciałabym kiedyś dostać podobną kieckę jak te zrobione ze starych magazynów Vogue. Wyglądają cudnie.

Na co dzień fajnie by było znaleźć sukienkę z odzysku, typu poliester z recyklingu czy np. z eko bawełny ale mało tego w Polsce, bardzo mało i to jeszcze za kosmiczną cenę a szkoda.

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

tydzień wege - spróbuj i Ty :)



15 kwietnia rozpoczął się tydzień vege. Jak sama nazwa wskazuje trwa 7 dni do 21 kwietnia YAY! ;) Sama nie jestem weganką, ba nawet nie jestem wegetarianką – jestem semiwegetarianką. Jestem po operacji usunięcia sporej części tarczycy, bez hormonu i żadnych leków więc jod zdobywam głównie z pokarmu. Ale gimnastykuję się ze swoją dietą, bawię się nią. Często rezygnuję z produktów odzwierzęcych na rzecz warzyw czy zbóż. Z głową też kupuję mięso (semi zakłada jedzenie drobiu i ryb – tak w kwestii zorientowania się dodaję :D) mam kilka sprawdzonych miejsc, gdzie kupuję ryby czy drób. Kupuję też małe ilości, żeby nic się nie psuło i żeby nie lądowało w koszu (bo marnotrastwo to nie tylko wyrzucanie żywności ale także tego wszystkiego co zostało zużyte do produkcji no i niepotrzebna ingerencja w środowisko na rzecz powstania danej rzeczy) ale do sedna. Tydzień vege ma za zadanie pokazać ludziom, że weganie nie są kosmitami tudzież „umierającymi” blado-sinymi ludźmi żywiącymi się tofu i ziemią, tylko ludźmi zdobywającymi wszystkie ważne składniki z roślin (chociaż gdyby się uparł jak np. Arystoteles, że rośliny też żyją to mógłby być problem ;)). Akcja polega na tym, że nie rzucamy się z motyką na słońce typu z kebaba, wołowinki i innych takich nie skaczemy na kiełki, tofu czy produkty sojowe ale urozmaicamy swoją dietę jakimiś wariacjami kuchennymi bez mięsa. Jak powiedział Darek Gzyra (stowarzyszenie Empatia) „Można na weganizm przechodzić stopniowo, wprowadzić jeden roślinny posiłek dziennie - np. tylko śniadania. Oswajać się ze zmianą. Być weganinem w 50, 70, może w końcu stu procentach. Świata nie zmienimy od razu. Ale warto zacząć iść w tym kierunku” (pełny wywiad w Gazecie Wyborczej na stronie wyborcza.pl pod tytułem „Weganie naprawiają świat”). Tak też jest ze mną. Nie jestem guru w dziedzinie vege więc nic tutaj mądrego nie napiszę, np. przykładowego jadłospisu Wam nie podam, ale są specjalne blogi z przepisami, specjalne fora naprawdę można z nich pokorzystać i pobajerować w kuchni. Moim ulubionym daniem total vege jest placek ziemniaczany z sosem warzywnym. Placek ziemniaczany to żaden racuch tudzież inny bajer mieszaniec tylko 100% ziemniak obrany i starty na tarce po czym usmażony na patelni (żadnego uprzedniego gotowania czy mieszania mąki, mleka czy Bóg wie czego tam jeszcze), bierzemy najzwyklejszego na świecie ziemniaka (z doświadczenia wiem, że najlepsze są te starsze niż te młodziaki, są większe lepiej się je trze) obieramy ze skórki, trzemy na tarce i taką papkę wyrzucamy na patelni smażąc jak naleśnika po czym wykładamy go na talerzyk, w trakcie kiedy jedna osoba trze druga może robić sos – ja to robię z pomidorów (zależy jaka pora roku ale powiedzmy, że mówimy o zimie wtedy wybieram...) z puszki (krojone bez skórki bio) wrzucamy na patelnię dodajemy odrobinę czosnku, ziółek, papryczki, cukini z przewagą ofc pomidorków i tak smerlimy, smerlimy po czym wyrzucamy owy sos na placka. Mówię Wam mogłabym jeść codziennie :D. Następnym razem jak będę robiła pocykam foty.

Gdybyście mieli ochotę spróbować (mimo, że z wege tygodnia już wypadły 2 dni) odsyłam do tej strony >>>KLIK<<<

Ciekawostka: 1 listopada obchodzony jest światowy dzień wegan.

eko dekalog - przypomnienie :)


autor ilustracji: Maria Bell



Rozpoczynając naszą (mam nadzieję wspólną) zabawę z ekologią należałoby określić grunt, po którym się będziemy poruszać (oczywiście z biegiem czasu możemy dodawać tu jakieś pominięte punkty), na wielu stronach internetowych czy blogach poświęconych byciu eko występują takie listy. Ja chciałabym to zebrać w kupę z własnym komentarzem i dodatkami. To taki swoisty dekalog każdego, któremu losy planety nie są obojętne. Niektóre notki tematami mogą pokrywać się z notkami pisanymi na konkursowym blogu na portalu wizaż.pl, postaram się je mieszać i pisać na nowo, żeby żaden z czytelników (zarówno Ci z wizażu, jak i Ci nowi) nie czuł się pominięty. Każda kolejna notka będzie poświęcona czemuś innemu, czy to ubraniom czy pożywieniu czy ciekawostkom... ale zacznijmy od swoistych eko przykazań, żeby zrobić odpowiednie wprowadzenie dla tego bloga.

Gasimy niepotrzebne światło – czasami robimy to z lenistwa albo z pośpiechu, bo zaczyna się film bo telefon dzwoni bo... coś tam jeszcze – najlepiej jest wyrobić sobie nawyk wtedy bezwiednie nasza ręka będzie sama sięgała do wyłącznika (odruch wyuczony) to naprawdę działa wtedy nie trzeba dodatkowo myśleć ;)

W sytuacjach kiedy nie jest to totalnie niezbędne zastąp jazdę samochodem jazdą rowerem czy komunikacją miejską – są takie sytuacje kiedy wymagany jest samochód to jest normalne jednak dla mnie anormalne jest to, jak ktoś po bułki do sklepu osiedlowego jedzie samochodem. Ja nawet na zakupy jeżdżę rowerem (mam koszyczek w miarę pojemny z przodu i są takie specjalne wysuwane na tył, można spokojnie sobie poradzić (jednak w naszym kraju rowerzyści już są zagrożeni, ponoć chcą wprowadzić badania techniczne rowerów – ale to nie blog o polityce więc daruję sobie komentarz :D)

Nie korzystajmy z opcji „czuwania” czy „wygaszania” w sprzętach – ktoś mądry kiedyś wyliczył, że gdyby TYLKO 50% sprzętów w naszym domu była wyłączona z sieci a nie w trybie tzw. „stand by” można by było ograniczyć emisję dwutlenku węgla o 1 mln ton w skali całej Polski.

Wyciągamy ładowarkę do telefonu z gniazdka, tyczy się to także zasilaczy do laptopa bo zauważyłam, że wiele osób zamiast korzystać z baterii w laptopie cały czas jedzie na zasilaczu (jest to co więcej szkodliwe dla samego laptopa bo jego bateria ulega uszkodzeniu). Tutaj jak przy wyłączaniu światła najlepiej byłoby sobie wyrobić nawyk.

Wymieniamy żarówki na energooszczędne lub LED

Gotujemy przykrywając garnek pokrywką (ucieka wtedy do 30% energii mniej) – jest to mega ciężkie dla osób, które nie są mistrzami kulinarnymi i im wszystko na wszystkie strony kipi (czytaj ja :D) ale są specjalne garnki, które ratują te sytuacje (ale o tym w innej notce)

Ograniczmy spożycie mięsa (nie tylko ze względu na zwierzaczki ale także na ograniczenie dostarczania metanu do atmosfery, który np. wydziela się w wyniku hodowli bydła).

Aby zapobiec wylesianiu należałoby drukować dwustronnie, czytać internetowe wydania czasopism, drukować i kserować tylko to, co niezbędne, segregować makulaturę, wybierać w sklepach te produkty, które powstały z makulatury (papier toaletowy, zeszyty, chusteczki itp.) – i tutaj zauważa się zmianę na uczelniach przynajmniej na mojej, wcześniej musiałam drukować pracę (licencjacką) w 3 egzemplarzach, jednostronnie, przy magisterium pracę składałam w 1 egzemplarzu 2stronnym, wklejałam w internet (na specjalną stronę uczelni) i dawałam egzemplarz na płycie cd. Podobnie w mojej poprzedniej pracy drukowała się i kserowało na papierze już raz użytym, przekreślało się po prostu stronę nieważną.

Żeby ograniczyć ilość odpadów należałoby wybierać torby wielorazowego użytku (zamiast jednorazówek foliowych), wybierać produkty opakowane w papier z makulatury (np. kartoniki na owoce zamiast plastikowych opakowań), wybierać szkło zamiast plastiku lub papier w wypadku ryżu/kaszy/płatków, nie używaj/nie kupuj naczyń jednorazowych, reperuj przedmioty zamiast kupować nowe, segreguj surowce wtórne (nawet jeżeli w miejscu waszego zamieszkania jest jeden kosz na odpady (np. szkło lub plastik) zamiast wszystkich, które są dostępne wszystkie wtórne wrzucajcie w ten właśnie pojemnik (śmieci takie wywożone są oddzielnie ale i tak mieszane, przez panów wywożących owe śmieci wrzucają i tak na jeden samochód wszystko razem, ale to razem to tylko surowce wtórne a nie inne rzeczy – to jest ważne!!!).

Dbając o prawa zwierząt (także ochronę zwierząt zagrożonych wyginięciem) – nie kupuj egzotycznych zwierząt (jeżeli już musisz to zrobić, sprawdź czy ma ono dowód legalnego pochodzenia), nie kupuj ani nie zbieraj z plaży koralowców, Nie kupuj biżuterii wykonanej ze zwierząt objętych CITES (Konwencją Wiedeńską), nie kupuj leków i suplementów ze zwierząt i roślin niewiadomego pochodzenia, nie kupuj kawioru co do którego nie masz pewności jak został zebrany, nie kupuj kosmetyków i chemii testowanych na zwierzętach.

Dbamy o szczelność kranów i spłuczek (żeby nam woda nie uciekała), wybieramy prysznic zamiast kąpieli, resztkę wodę z posiłków lub z jego przygotowania używaj do podlewania kwiatów (ponoć woda po gotowania jajek jest genialna dla roślinek – ja się nie znam na roślinkach, ale moje nie narzekają więc chyba jest ok. :D??), w razie możliwości zainstaluj perlator (napowietrzacz wody) dzięki niemu można zużyć do 50% mniej, zakręcaj kran gdy myjesz zęby, wybierz zmywarkę zamiast mycia ręcznego.

Nie wyrzucaj elektrośmieci do lasu ani do zwykłego kosza na śmieci, po pierwsze każdy zakup planuj z głową (nie kupuj sprzętu bo akurat promocja tylko dlatego że jest Ci NIEZBĘDNY), dbaj o sprzęt aby służył jak najdłużej, sprzęt, który jest Ci niepotrzebny sprzedaj albo oddaj nie wyrzucaj na pewno ktoś z chęcią z niego skorzysta, w razie uszkodzenia sprzęt naprawiaj zamiast wyrzucać (w serwisach producenta często słyszymy „nie opłaca się naprawa”, „lepiej wymienić” etc. ostatnio miałam problem z odkurzaczem, jak go włączałam wywalało mi korki poszłam do sklepu powiedzieli mi, że się nie opłaca, lepiej kupić nowy, poszłam do małego serwisu – koszt naprawy 20 zł odkurzacz śmiga aż miło :))

Ekologiczna jest także pewna czynność, co do której przez wiele lat ludzie wstydzili się przyznać, a którą każdy kocha po swojemu – buszowanie po second handach.

Obecnie można także pilnować certyfikowanych produktów (w przypadku kasz, ryżu, kakao itp. Jeżeli chodzi o fair trade czyli sprawiedliwy handel).

Wiem, że osoby, które podczytywały mój wątek na wizażu już o tym czytały, jednak chciałam na początek wypisać podstawy, kolejną notkę poświęcę nowemu tematowi, resztę notek będę mieszała. Mam nadzieję, że nie będziecie się ze mną nudzili :).

niedziela, 15 kwietnia 2012

nowy początek :)

Zainspirowana przez kilka osób pochodzących z pewnego portalu, któremu reklamy nie będziemy robili ;) postanowiłam zacząć pisać. Będę to na początku nieśmiałe próby przedstawienia Wam w sposób mega dostępny i mega życiowy rzeczy z dziedziny ekologii to znaczy pewne czynności, zachowania, które mają na celu jak najmniejszą ingerencję w naszą Planetę. Nie chcę Was zasypywać masą informacji, które możecie sobie wygooglować w razie potrzeby, chcę się z Wami pobawić tym co znam i kocham, może też uda mi się wciągnąć Was w tę zabawę. Na samym początku przedstawię się, mam na imię Luiza, mam 27 lat (znaczy skończę w październiku ;)) po prawej stronie widnieje moje zdjęcie z zabaw z moim ukochanym chrześniakiem. Postaram się pisać na bieżąco jednak początki są trudne więc ewentualny poślizg mi wybaczcie. Na początku postaram się w inny sposób przedstawić to o czym już piałam na portalu, którego nazwy jak już mówiłam nie będę reklamowała w 1 poście, może trochę dalej :). Żeby nie przedłużać zapraszam Was niedługo do wspólnej zabawy :).